Piąty listopada 1918 jest naszym wielkim dniem polskim na Orawie – to określenie ks. Ferdynanda Machaya dla faktycznego dnia niepodległości na Orawie, w którym w Jabłonce podjęto rezolucję wyrażającą pragnienie przyłączenia do odradzającej się Polski – widzianej jako kraj wielki i katolicki.
Podjęcie żądania przyłączenia części Orawy do Polski, mogło nastąpić już po wypędzeniu węgierskiej żandarmerii, co nastąpiło już 3 listopada. Opóźniło się jednak o kolejną dobę ze względu na rebelię, jaka powstała w Jabłonce i innych wsiach następnego dnia. W tych warunkach dopiero data 5 listopada przyniosła to wiekopomne wydarzenie.
W domu Jana Piekarczyka w Jabłonce, gdzie mieścił się bank ludowy, zebrali się znaczni orawscy gospodarze by podjąć wspólną uchwałę. Na wstępie występował przed nimi ks. Machay, który zwrócił się do zebranych w tych słowach:
Po pochwaleniu Pana Boga, muszę nasamprzód wyrazić szczere ubolewanie nad wczorajszemi wypadkami. Poza szkodą materjalną którą ciężko byłoby obliczyć, przez bezkarną swawolę podłych szumowin, ucierpiała i nasza sprawa. Żaden z was się nie pyta, jaka to nasza sprawa? Bo jesteśmy tu wszyscy jednego ducha, jednego serca, jednej myśli. Państwo węgierskie za parę dni przestanie istnieć w swoich dawnych granicach. Narody tworzą za zgodą zwycięskiej koalicji swoje własne państwa. Oswobodzą się z pod barbarzyńskiego ucisku Madziarów, Rumuni, Chorwaci i Słowacy, oswobadzamy się i my. Nasz lud polski na Górnej Orawie był specjalnie wrażliwy na madziarskie szykany, dał temu namacalny wyraz, wybierając posłem na sejm F. Skiczaka, zakładając bank ludowy w Jabłonce, popierając usilnie dążności narodowe Słowaków. Nadeszła chwila, kiedy sprawiedliwy Bóg karze Madziarów za ich grzechy na nas popełnione, a nas obdarza wolnością wyboru i tworzenia nowego państwa. Jesteśmy Polacy, choć niezupełnie uświadomieni. Otóż, przy naszym banku powstaje z grobu wielka, niepodległa, katolicka Polska. Poprośmy ją, aby nas przyjęła za swoich wiernych synów, a my Jej za to przyniesiemy nasze życie i naszą ziemię. Polacy jesteśmy, więc do Polski należeć musimy.
Po entuzjastycznym przyjęciu tych słów zebrani przyjęli deklarację, niosąca ładunek społecznej umowy:
My Polacy na Górnej Orawie, korzystając z zasady samostanowienia narodów o sobie, po rozpadnięciu się państwa węgierskiego, nie chcemy pozostawać w nowoutworzonem państwie czecho-słowackim, lecz żądamy przyłączenia wszystkich polskich ziem w żupaństwach: trenczyńskiem, orawskiem i spiskiem do wielkiej, katolickiej Polski.
Wydarzenia 4 i 5 listopada, stanowią jaskrawy przykład tego, co można uczynić z otrzymaną wolnością, wykorzystać ją do wszelakich swawoli lub postawić fundament przyszłego życia społecznego. Orawianie, z pomocą działaczy takich jak ks. Machay, czy Jan Piekarczyk dobrze odczytali potrzebę chwili i wyciągnęli wnioski z zaszłych wydarzeń.
Aby zaś żyć w porządku i w ramach prawa, wybrano spomiędzy obecnych Radę Narodową. Przeżywaliśmy wtenczas pod względem prawnym i administracyjnym arcyciekawe chwile. Starostwo, sąd, hipoteka itd., to wszystko znajdowało się w Trzcianie, miasteczku powiatowem, lecz słowackiem. My zaś nie mieliśmy zamiarów ani jednego Słowaka wciągnąć do Polski. Wypędzeni żandarmi i notarzy, no i dużo żydów, to wszystko w Trzcianie oczekiwało niecierpliwie, co będzie. Byli przekonani, że sobie nie damy rady z rozruchami, oraz innemi kłopotami. Zawiedli się srogo, Lud nasz poczuł się szczęśliwym, że nie ma nad sobą obcej władzy, cieszył się wolnością.
(…) Głównem zadaniem obranej Rady było utrzymanie porządku i polityczne przeprowadzenie powziętej rezolucji tj. przyłączenie Polaków Orawy, Spisza i Czacy do Polski. Uporządkowanie stosunków prawno-administracyjnych pozostawiliśmy rządowi polskiemu. Główna rzecz była dostać się do Polski nieoderwalnie. Jako pierwszy krok do urzeczywistnienia tego zamiarum uchwaliła Rada wysłanie delegacji do Organizacji Narodowej w Nowym Targu, aby komisarza rządowego, p. Bednarskiego, zawiadomić o rezolucji orawskiej. Delegacja ta została również upoważniona do zaproszenia żołnierzy polskich na Orawę, którzyby służyli jako dowód, że ziemia orawska jest już polską.
Komitet Organizacji Narodowej w Czarnem Dunajcu przysłał do Jabłonki jeszcze 5-go listopada swego delegata, który oznajmił, że w Dunajcu stoją oddziały wojskowe, gotowe w każdej chwili do marszu na Orawę. Delegata przyjęto bardzo przychylnie, lecz oświadczono mu, że bez porozumienia się z Nowem Targiem nie możemy w tej sprawie decydować.